Bzik na Pinterest

wtorek, 31 lipca 2012

Książka, wino i leniwie płynący czas. Gdzie, jeśli nie w Krakowie?



Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy usiadłam w Czułym Barbarzyńcy, 10 czy 12 lat temu? Ważne, że, nowe wtedy dla mnie, połączenie księgarni z kawiarnią zdało mi się rajem na ziemi. Dziś jest wiele takich miejsc w różnych miastach Polski, rzadko jednak spotyka się inne cudowne zestawienie: książek i wina.
 
W Krakowie, na Małym Rynku, pod numerem 4 mieści się prężnie działająca Księgarnia Hiszpańska Elite. W głębi lokalu, choć jest też osobne wejście, Polskie przedstawicielstwo Bodegas Santa Rufina otworzyło pod koniec zeszłego roku swój drugi sklep.
Pośród regałów z książkami odbywają się degustacje wina i spotkania autorskie.
Na co dzień można usiąść z lampką wina i książką przy stoliku, a w tym tygodniu, wyjątkowo, corte de paletilla, czyli do każdego wina degustowanego w lokalu, serwowana jest hiszpańska szynka, krojona na miejscu. Podobno w weekend będzie też tortilla de patatas.
Wszystkie wina sprzedawane w tym miejscu to pochodząca z Hiszpanii marka Viña Rufina.

Bodegas Santa Rufina będą też miały swoje stoisko na Placu Szczepańskim, podczas zbliżającej się trzeciej krakowskiej edycji Lata Leniwców. To Festiwal Spowalniana Czasu organizowany przez Collegium Vini. W tym roku odbędzie się w dniach 2-5 sierpnia. Przez cztery dni, od godziny 11 będzie można odwiedzić kiermasz "win i smacznych rzeczy", jak czytamy na stronie collegium. To okazja, aby skosztować, zobaczyć proces przygotowywania i nabyć wiele smakołyków z różnych regionów. 
W zeszłym roku można też było posłuchać muzyki, posiedzieć na leżaku i... spróbować spowolnić czas. Ciekawe, jak będzie tym razem?



Nowy album Marii Rodés, http://mariarodes.net/

XIX "Dancing Poznań"- Międzynarodowe Warsztaty Tańca Współczesnego


Dancing Poznań 8-25 sierpnia, to IX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańca, podczas można zobaczyć przedstawienia z Polski, Czech, Izraela i Korei Południowej, ale także towarzyszące mu XIX Międzynarodowe Warsztaty Tańca Współczesnego prowadzone przez pedagogów z całego świata. Wymienię jedynie tych z krajów hiszpańskojęzycznych.
Mieszkająca w Hiszpanii Asencio Vianna z Dominikany prowadzić będzie zajęcia w kategorii o dość ogólnej nazwie "latino dances".
Można się także zapisać na warsztaty z tańców kubańskich z rezydującym w Polsce Basabe Gelmisem z Kuby.
Zajęcia salsy będą prowadzić Puello Chala Yesid Samir z Kolumbii i Bolanos Abad z Kuby. Ten drugi poprowadzi również warsztaty z reggaeton.
Flamenco będzie można się nauczyć pod okiem Estrella Rosy Olympii z Hiszpanii.


Na stronie festiwalu czytamy: "Pamięć", temat tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca w Poznaniu, to bardzo świadoma próba nawiązania międzykulturowego dialogu, w którym doświadcza się sztuki tańca, nie przez rozgrywające się ponad głowami widzów eksperymentatorstwo, ale odpowiedzialne współuczestniczenie.
Więcej informacji znajdziecie na http://www.ptt-poznan.pl/stronyi/201.php



poniedziałek, 30 lipca 2012

„Nawet deszcz” Icíar Bollaín na Festiwalu Dwa Brzegi


Podczas Festiwalu Dwa Brzegi, we wtorek, 31.07 o godz. 21 w Kinie pod Srebrna Gwiazda, przypomniany zostanie film „Nawet deszcz” (También la lluvia) hiszpańskiej reżyserki Icíar Bollaín. 
To przejmujący film traktujący o obecnej sytuacji Indian w Boliwii, oraz nawiązujący do nadużyć i okrucieństw, jakich dopuszczali się wysłannicy korony hiszpańskiej od momentu odkrycia Ameryki. Bollaín i scenarzysta Paul Laverty w bardzo ciekawy sposób łączą te dwa wątki. Ekipa filmowa, z reżyserem idealistą, którego gra Gael García Bernal i producentem, z tych, co potrafią wszystko załatwić, na czele przybywa do boliwijskiego miasta kręcić film o Krzysztofie Kolumbie i bracie Bartolome de las Casas, a dokładniej o  postawie odkrywców wobec Indian. Wybór lokalizacji jest podyktowany wyłącznie względami finansowymi. Rolę legendarnego przywódcy Indian Hatueya międzynarodowa ekipa powierza naturszczykowi dostrzeżonemu podczas castingu. Przezorny producent nie chce go zatrudnić, ale reżyser stawia na swoim. Daniel, bo tak nazywa się Indianin, nie tylko gra przywódcę, ale także nim jest. Nawołuje do buntu przeciwko prywatyzacji zasobów wodnych. Należy wspomnieć, ze scenariusz nawiązuje do zamieszek zwanych „Guerra de agua”, które wybuchły w Boliwii, w Cochabamba w 2000. W podwójnej roli Daniela/ Hatueya zachwyca Juan Carlos Aduviri.
„Nawet deszcz” to film o wyzysku i obojętności, o zasadach, o poczuciu obowiązku i o walce o przetrwanie. Film, początkowo pokazany podczas 10. Tygodnia Kina Hiszpańskiego, potem w dystrybucji, zszedł już z ekranów kin. Wizyta w Kazimierzu będzie doskonalą okazją by go zobaczyć, po raz pierwszy lub kolejny. Ponieważ w rolę charyzmatycznego producenta wciela się, jak zawsze znakomity i przekonujący, Luis Tosar, widziałam ten film już dwa razy; patrz http://bzikiberyjski.blogspot.com/2012/07/obejrze-wszystko-w-czym-gra-luis-tosar.html).

sobota, 28 lipca 2012

Cytując Dubravkę Ugresić

Wklejam w ten sposób, bo inaczej nie da się udostępnić tego fragmentu artykułu.

Dziś wyjątkowo, nie o kulturze krajów hiszpańskojęzycznych, a o mojej pracy i pasji, o tłumaczeniu, czyli przekładzie międzykulturowym, narzędziu i części procesu komunikacji. Tak bardzo cieszę się, że znalazłam ten artykuł, że nie mogłam się tym nie podzielić.

Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury udostępnił(a) link.
24 lipca

Dubravka Ugresić w ostatnim "magazynie świątecznym" GW:
"Każdy przekład to w przedziwny sposób nawiązana komunikacja, Chinese whispers (polski "głuchy telefon"), w którym słowo wychodzące z ust kogoś na początku łańcucha jest nierozdzielne ze słowem osoby ostatniej. Każde tłumaczenie to kumulacja nieporozumień, ale też pomnażanie znaczeń. Dlatego wszystkimi siłami trzeba podsycać wędrówkę tekstów, wspierać oszalałych ludzi,by wysyłali swoje listy zakorkowane w butelkach, i tych drugich, równie jak tamci szalonych, by listów szukali; dlatego trzeba uczestniczyć w orgii komunikacji, nawet gdy nam, nadawcom listów, wydaje się, że komunikacja jest głucha, bezduszna i pozbawiona sensu. Bo gdzieś na drugim końcu na nasze przesłanie czeka adresat. On, sparafrazujmy Borgesa, po to przecież istnieje, by je źle zrozumiał i zmienił w coś innego, by je wzbogacił. [...] Strefy i granice ulegają zmianom, co wielkie i małe - też się zmienia, tak jak tożsamości, centrum i peryferie są w ciągłej drodze, literatura to nieustanne ustanawianie znaczeń, tłumacz jest negocjatorem, a w konsekwencji tłumaczenie - negocjacją. W tym też leży pociągające piękno naszego trudu, i pisarza, i tłumacza, i czytelnika."
http://wyborcza.pl/magazyn/1,127526,12143842,Gluchy_telefon__zabawa_literacka___esej_Dubravki_Ugre%C5%A1ic.html:

piątek, 27 lipca 2012

Kilka propozycji na dziś i jutro

Informacje dla Warszawy na dziś

- Letnia Milonga na Skwerze, Skwer Hoovera ul. Krakowskie Przedmieście 60A, 
godz. 19: 30 - 22: 00, wstęp wolny http://www.facebook.com/events/309932725769140/
- Milonga Na ulicy Wolność, ul. Wolność 2a, godz. 21: 00 – 00: 00, wstęp 12 PLN
- Milonga „Na Chłodnej”, ul. Chłodna 3, godz. 22: 15 – 02: 00, wstęp 15 PLN http://www.facebook.com/events/340240809390730/
O sobotnich milongach dowiecie się na http://www.tangoquerido.pl/
- Impreza w Havana Salsa Klub, gra DJ Mix-F, na hasło „Żyrafy wchodzą do szafy”wstęp wolny.

Informacje na jutro

- W ten weekend, 28 - 29 lipca można w ekspresowym tempie nauczyć się tańczyć salsę: SALSA CRASH COURSE, Salsa Factory, ul. Dzika 4 28 - 29 lipca więcej informacji na http://www.salsafactory.eu/
- W sobotę obchody Dnia Niepodległości Peru, impreza zaczyna się o godz. 17.00 w Restauracji España przy ul. Nowy Świat 6/12, wstęp 20 PLN
W programie między innymi:
Hymn narodowy Republiki Peru. 
Przemówienia gości honorowych. 
Wręczenie nagród zwycięzcom I Latynoamerykańskiego Turnieju w Piłce Nożnej “Mistrzostwa Integracji”, który miał miejsce 14.07.2012 r. 
Program artystyczny. 
Degustacja przysmaków kuchni peruwiańskiej. 
Impreza taneczna.

czwartek, 26 lipca 2012

Jesienią w księgarniach „Czas nikczemnych cesarzy” Ignacio del Valle (Czas obcych władców)


Hiszpański pisarz, Ignacio del Valle, jest autorem poczytnej trylogii, której głównym bohaterem jest Arturo Andrade i której akcja toczy się w czasach drugiej wojny światowej. Pierwszy tom „El arte de matar dragones” ukazał się w Hiszpanii w 2004, drugi to „El tiempo de los emperadores extraños” wydany w 2006 i trzeci to „Los demonios de Berlín”, 2009.

Na szczęście, każda z powieści jest tak napisana, ze można je czytać oddzielnie.
Oficyna wydawnicza Noir Sur Blanc planuje wydać w listopadzie drugi tom, „Czas nikczemnych cesarzy”(org. El tiempo de los emperadores extraños). W Hiszpanii, wszystkie trzy książki zdobyły nagrody, ta, którą wprowadza do polskich księgarni oficyna literacka Noir Sur Blanc najwięcej, bo aż 3, a była nominowana do jeszcze jednej. Lista nagród na oficjalnej stronie pisarza http://www.ignaciodelvalle.es/index.php

„Czas nikczemnych cesarzy” to propozycja dla tych, których pasjonuje historia, zwłaszcza czas drugiej wojny światowej, jak i tych, którzy lubią fikcję literacką. Oba gatunki są bardzo zgrabnie połączone.
Bardzo ciekawie skonstruowana intryga oraz narracja z początku powolna, z czasem coraz bardziej dynamiczna, to dwie mocne strony tej powieści.  Trzecią jest sposób, w jaki Ignacio del Valle tworzy postaci, zarówno główną: inteligentnego, spostrzegawczego i dociekliwego Arturo Andrade, jak i drugoplanowe: ironicznego, rozczarowanego życiem sierżanta Espinosę, czy Octavio Imaza.
Andrade, nękany przez demony przeszłości, świadomy drugiej szansy, jaką dał mu los uparcie dąży do rozwikłania zagadki i odkrycia prawdy. A czytelnik, ze strony na stronę jest tej prawdy coraz bardziej ciekawy. Warto sięgnąć po tę powieść jak tylko ukaże się na rynku, czyli jesienią, póki temperatury jeszcze dodatnie. Może wtedy opis rosyjskiej zimy, która pod Leningradem w 1943 roku zebrała mordercze żniwo wśród niemieckich i hiszpańskich żołnierzy, był nieco mniej przytłaczający.

Dla niecierpliwych i znających dobrze hiszpański: w bibliotece Instytutu Cervantesa w Warszawie dostępne są w oryginale: „El tiempo de los emperadores extraños” i „Los demonios de Berlín”.

Przed wydaniem zmieniono tytuł roboczy na "Czas obcych władców", dużo lepiej oddający treść powieści.
Oto link do recenzji Mikołaja Marszyckiego: http://mikolajmarszycki.natemat.pl/56009,3-x-kryminal


środa, 25 lipca 2012

Hiszpański Teatr Słuchania


Znalazłam informacje o wykładzie Moisésa Mato hiszpańskiego twórcy teatru słuchania i postanowiłam pójść i posłuchać. 
Pomimo lektury hiszpańskiej strony http://www.teatroycompromiso.com/ i artykułu, który można znaleźć pod adresem  http://kulturaonline.pl/teatr,nonviolence,tytul,artykul,13774.html nie do końca zrozumiałam, czym ten teatr jest.

Poszłam na spotkanie w Staromiejskim Domu Kultury głownie po to, żeby zrobić notatki do wpisu na blogu. Temat jak każdy inny. Wyszłam z postanowieniem, że razem z nimi chcę zmieniać świat! A żeby zmienić świat, „trzeba najpierw zmienić człowieka”. Wykład Moisésa Mato przekonał mnie, że to wspaniała inicjatywa i nie tylko chce być jej częścią, zrobię tez wszystko, co w mojej mocy, żeby te ideę propagować.

Na stronie Teatru Słuchania można przeczytać, że jest rodzajem teatru społecznego, opartym na idei braku przemocy.
Do tej pory teatr społeczny kojarzył mi się z wystawieniem „ Mewy” Czechowa, lub innego dramatu z kanonu szkolnego w zakładzie karnym, z występem klauna w Centrum Zdrowia Dziecka, z przedstawieniami autorskimi, jakie z młodzieżą o lekkim stopniu upośledzenia umysłowego realizowali moi znajomi.
Teraz już wiem, ze teatr społeczny, to taki, który chce zmienić społeczeństwo, który opowiada o nękających je problemach i podpowiada rozwiązania, lub przynajmniej wywołuje dyskusje na ich temat. Teatr słuchania stawia sobie za cel komunikację. Najpierw bada, słucha społeczeństwa, różnych grup i jednostek, na podstawie, tego, co od nich usłyszy tworzy teksty, modele przedstawień i z tymi tekstami rusza dalej. To jedyny teatr, który pozwala widzowi mówić, który go… tak, słucha i który uczy go słuchania, otwierania się na to, co maja do powiedzenia inni, a także otwierania się na tyle, by samemu mówić o tym, co ważne.  TS pozwala widzowi wejść na scenę i wcielić się w jedna z postaci, spróbować rozwiązać problem, o jakim jest mowa.  Bo właśnie postać, symbolizująca problem jest najważniejsza w teatrze słuchania, postać, nie aktor, nie dramaturg, ani nawet nie widz. 

Ciężko to sobie wyobrazić? To, dlatego, ze nie podzieliłam TS na kategorie, na które jest podzielony i napisałam o wszystkim na raz. Świadomie. Lepszym niż ja ambasadorem idei Teatru Słuchania będzie należąca do niego Z. Chce zorganizować spotkanie, na którym Z, tak jak to zrobił Moisés Mato w Staromiejskim Domu Kultury, opowie Wam o działaniach TS w na świecie i w Polsce. Na przykładach konkretnych metod TS i konkretnych przedstawień, które miały miejsce opisze, na czym polega idea. Do wszystkich znajomych wyślę w tej sprawie mail. Nieznajomi, piszcie na kontakt@monikatranslator.com

http://teatrsluchania.com/

niedziela, 22 lipca 2012

„Łzy w deszczu” Rosy Montero



Nakładem wydawnictwa Muza S.A. ukazała się niedawno powieść hiszpańskiej autorki, Rosy Montero, „Łzy w deszczu”. Zarówno tytuł, jak i główna postać, replikantka, są odniesieniem do kultowego filmu Ridleya Scotta „Blade Runner - Łowca Androidów.”  Jednak nie trzeba być miłośnikiem gatunku science-fiction, żeby znaleźć przyjemność w lekturze tej książki. Jest to, bowiem także dobrze napisany kryminał, oraz wnikliwa obserwacja ludzkich zachowań, które wydają się być niezmienne od stuleci.

Akcja powieści toczy się w roku 2109. Niektóre rozdziały poświęcone są „historii”(mniej więcej od drugiej polowy XXI wieku) i uwiarygadniają czas narracji. Replikanci, kosmici, teleportacja, inteligentne domy sterowane przez komputer centralny, ruchome chodniki, płatny dostęp do czystego powietrza, woda, jako artykuł luksusowy, prysznic pod parą wodną i zmodyfikowana pamięć wszczepiana androidom, to tylko niektóre z ciekawych elementów świata opisanego przez Rosę Montero. Ten świat, niestety nie rożni się tak drastycznie od naszego. Korupcja na wszystkich szczeblach władzy i wyzysk słabszych, prywatne, przekupne media manipulujące opinię publiczną, niechęć do innego, ksenofobia, agresja i przemoc. Zasmuca perspektywa, że naszemu i przyszłym pokoleniom nie uda się zmienić rzeczywistości, ze przyszłość może być równie ciemna i okrutna jak teraźniejszość…

Główna bohaterka, replikantka należy do gorszego gatunku, codziennie doświadcza upokorzeń, jest ofiarą nietolerancji, wrogości. Dlatego jest nieufna i zamknięta w sobie, rozżalona, czasem nawet agresywna. Lęk przed nieuniknioną śmiercią i smutek po stracie ukochanego topi w alkoholu. Jednocześnie jest silna, inteligentna, niezależna.
Rosie Montero udało się w jednej powieści zawrzeć ciekawą, nieco niepokojącą wizję świata, zamieszkałego przez doskonale skonstruowane, wiarygodne postaci oraz intrygę, która wciąga czytelnika od pierwszych stron.

Egzemplarz po hiszpańsku jest dostępny w Bibliotece Instytutu Cervantesa w Warszawie, a raczej będzie, za kilka dni, jak tylko go zwrócę.

A propos hiszpańskiej wersji, co myślicie o okładce? Wolicie, kiedy jest zapowiedzią, tego, co w środku, może zachęcającą do sięgnięcia po książkę? Czy bardziej Wam odpowiada ukryta wiadomość, zrozumiała dla tych, którzy już przeczytali, lub są w trakcie lektury? Ja wolę tę drugą wersję, czyli hiszpańską okładkę. Chcecie wiedzieć, co robi na niej niedźwiedź polarny? Przeczytajcie „Łzy w deszczu”, polecam. 
 



sobota, 21 lipca 2012

Kim chcesz być, jak dorośniesz?


kim chcesz być, jak dorośniesz?
mmm... inżynierem opowiadań i wierszy

tłum. Monika Mazur BZIK IBERYSJKI




Z albumu grabatos umieszczonego przez hiszpańską artystkę Lyonę Alyonę, graficzkę, reżyserkę i dyrektor kreatywną, na jej stronie na fejsbuku. http://www.facebook.com/?sk=welcome#!/Lyonalyona

piątek, 20 lipca 2012

"Rzecz o mych smutnych dziwkach" w reżyserii Henniga Carlsena



Lubię po wyjściu z sali kinowej rozmawiać ze znajomymi o ważeniach z projekcji, na gorąco komentować film, konfrontować opinie, dzielić się spostrzeżeniami. Z tego samego powodu chętnie chodzę na ekranizacje książek, które czytałam, zwłaszcza tych, które jeszcze dobrze pamiętam. Oglądanie adaptacji filmowych, jest, moim zdaniem, podobne do rozmowy ze znajomym o świeżo przeczytanej powieści, lub właśnie obejrzanym filmie. Poznaję wtedy opinie drugiej osoby, nie szkodzi, ze tego kogoś nigdy nie spotkałam. Zawsze mnie ta opinia bardzo ciekawi, niejednokrotnie uświadamia mi coś, co sama przegapiłam, pokazuje, jak z innej strony spojrzeć na to samo. Zanim Jean-Claude Carrière i Hennig Carlsen napisali scenariusz do filmu zatytułowanego „Rzecz o mych smutnych dziwkach” przeczytali powieść G.G. Marqueza i to, co ich w niej zaciekawiło, urzekło, pojawia się na ekranie. Idąc do kina na adaptacje literatury, zadaję sobie pytanie: co scenarzysta i reżyser zdecydują się opowiedzieć i jak to zrobią, jak to pokażą? Które fragmenty, wątki pominą? Co zmienią?


Wolę chodzić na filmy twórców, którzy szanują publiczność i wierzą w jej inteligencje. Oglądam filmy reżyserów, którzy do obrazu o wystarczająco jasnej wymowie i dużej sile przekazu nie dodają zbędnego komentarza werbalnego. Tak właśnie potraktował widza Hennig Carlsen i jest to jedna z kilku mocnych stron tego filmu. Pozostałe to zdjęcia, narracja i obsada.

Ta historia jest świetnie opowiedziana (zmontowana). Nie można nie docenić sposobu, w jaki przeplatają się sceny z dzieciństwa i młodości z tymi z „chwili obecnej”, jak czasem się te światy przenikają, pokazując, co dzieje się w głowie starego człowieka.
Staram się iść do kina z otwartą głową, z ciekawością, ale bez oczekiwań, jednak mimo tego, zdarza mi się fuknąć na widok obsady „przecież nie tak sobie ja wyobrażałam”, ale to nie mój film. To przecież opinia innego człowieka. Już nie raz zdarzało mi się zastanawiać na początku filmu, „co do cholery znowu robi to Geraldine Chaplin z jej okropną wymową i twardym akcentem?! Nie ma wystarczająco dobrych hiszpańskojęzycznych aktorek?” I jak zwykle, po kilku scenach Geraldine Chaplin całkowicie mnie ujmuje i przekonuje do siebie, a raczej do tego, jak wciela się w daną postać.To po prostu znakomita aktorka. Także i u Carlsena daje popis. Urzeka również Emilio Echevaría w roli Mędrka (El Sabio). Dodatkowo, przemiłą niespodzianką jest pojawienie się, znanej w Polsce przede wszystkim z filmów Almodovara, pięknej Angeli Moliny.
„Rzecz o mych smutnych dziwkach”mogę polecić  z czystym sumieniem zarówno tym, którzy czytali książkę Marqueza, jak i tym, którzy jej nie znają. Wspaniale zdjęcia Alejandro Martineza, egzotyczna sceneria, piękne kobiety oraz motyw realizowanej dopiero u schyłki życia fantazji erotycznej i późnej, ale niespóźnionej miłości, to chyba wystarczy, żeby iść do kina.

W Warszawie od dziś w kinach: Femina, Kinoteka, Kultura, Luna i Wisła.

Na marginesie:
Całkiem dobre tłumaczenie, co niestety nie jest u nas regułą. Jedyne, na co chciałam zwrócić uwagę, to fakt, ze gdyby tłumaczka przeczytała książkę w znakomitym przekładzie Carlosa Marrodana Casasa, uniknęłaby błędu, jakim była interpretacja słowa pupilas, jako źrenice, kiedy w rzeczywistości chodziło o podopieczne burdelmamy. To przez dziwki Mędrek się nie ożenił, nie przez oczy Rosy Cabarcas. Przecież nie był w niej zakochany.

środa, 18 lipca 2012

Dzieje się w Krakowie

Dziś w Krakowie, w kinie Pod Baranami ostatni pokaz z cyklu, o którym pisałam wcześniej: "Hiszpańskie lato. Hiszpańskie filmy na orzeźwienie". Przegląd zamyka sesja filmów krótkometrażowych.
Początek o godz.21. http://kinopodbaranami.pl/film.php?film_id=7114

Natomiast od jutra, do 21.08, w w Galerii Instytutu Cervantesa w Krakowie przy ulicy Kanoniczej 12, można będzie oglądać wystawę prac hiszpańskiej artystki Rondy Bautisty zatytułowaną "Kontener". Artystka zaprezentuje prace z ostatniego roku: rysunki, fotografie i nagrania, które służyły jako baza dla obrazów malowanych farbami akrylowymi. Wszystkie powiązane są z projektem, którego tematem jest pejzaż miejski.
Otwarcie wystawy o godz.18. Oprawę muzyczną zapewnia Dominik Mechliński (akordeon).
Więcej o wydarzeniu przeczytacie tutaj: http://www.facebook.com/events/337689806311789/ 
Tych, którzy wolą się najpierw zapoznać z twórczością artystki w domowym zaciszu, odsyłam do jej strony http://www.rondabautista.es/

wtorek, 17 lipca 2012

Obejrzę wszystko, w czym gra Luis Tosar. Kilka razy.

Przechodziłam obojętnie obok plakatów reklamujących nowy thriller "Słodkich snów"(Mientras duermes). Nie lubię tego gatunku. Jednak kiedy zobaczyłam, że jest hiszpańskiej produkcji, a Hiszpanie, zwłaszcza Ci z północy, wiedzą, jak zaintrygować i przestraszyć widza, oraz że gra w nim Luis Tosar, postanowiłam pójść do kina. I Wam radzę zrobić to samo.
Jak na Jaume Balagueró, specjalistę od horroru, nie jest to zbyt "straszny" film, ale trzyma w napięciu.
Cesar (Luis Tosar) jest dozorcą w budynku z luksusowymi apartamentami w Barcelonie. To uprzejmy samotnik wiodący, na pozór, nudne życie. Nikt z mieszkańców kamienicy nie domyśla się, że Cesar bawi się ich kosztem, szpieguje, poznaje ich sekrety i słabe strony i włącza do gry, w której to on pociąga za sznurki. Jednak taka władza, może uderzyć do głowy, a zasady gry mogą się zmienić, gdy jednym z pionków jest piękna kobieta, którą rozgrywający jest zafascynowany. Clara (Marta Etura), na pozór nie ma żadnej pięty Achillesa, cały czas się uśmiecha. Właśnie z tego powodu stanowi dla, lubiącego poznawać sekrety innych, dozorcy nie lada wyzwanie. Cesar zrobi wszystko, aby się do niej zbliżyć, a gra zrobi się niebezpieczna, może nawet dla niego samego?
"Słodkich snów" to naprawdę niezłe kino. Nawet, gdyby takim nie było, obejrzałabym ten film ze względu na Luisa Tosara, chociaż wtedy bym Wam go nie polecała.
W Warszawie "Słodkich snów" jest grane w kinach: Kino Cinema City Arkadia, Multikino Złote Tarasy, Kinoteka, Femina, Kino Cinema City Sadyba.
Jeszcze dziś wieczorem można się wybrać na ten thriller do Kinoteki lub Kina C.C. Sadyba (na 20.45), do Arkadii (seans o godz.21.20), do Złotych Tarasów (godz.22, )

A teraz króciutki pean na cześć señora Tosara.
Wymienię tylko kilka, spośród wielu, nagród, które dostał. Zaznaczam, że każdą z wymienionych dostał kilkakrotnie: Goya (najlepszy aktor),  Premio de la Unión de Actores al Mejor Protagonista de Cine, Premio Círculo de Escritores Cinematográficos al Mejor Actor.
Mnie po prostu Tosar zachwyca w każdym wydaniu: jako tajemniczy i zły typ ze "Słodkich snów", jako zwierzę z zasadami w "Celi 211" , jako sztywny i zagubiony mieszczanin w "Nieświadomych", jako paskudny, bezczelny typ macho i karierowicza w "Casual Day" (film nie trafił na polskie ekrany), jako wzruszająco aspołeczny, zagubiony mężczyzna w "Słabości bolszewika" i jako przerażający furiat w "Daję Ci moje oczy". Luis Tosar jest przekonujący w każdej roli, w jakiej go widziałam, a jako zagorzała fanka znam całą jego filmografię do 2011. W Polsce najłatwiej zobaczyć filmy z jego udziałem podczas Tygodnia Kina Hiszpańskiego (np. 5, 8 i 10 edycji). DVD z filmami są później dostępne w wersji oryginalnej w bibliotece Instytutu Cervantesa w Warszawie.

Drugą pasją Tosara jest muzyka. Posłuchajcie jak gra i śpiewa http://www.luistosar.com.es/esp/musica_01.html


poniedziałek, 16 lipca 2012

Wkrótce w kinach ekranizacja powieści G.G. Marqueza "Rzecz o mych smutnych dziwkach"


W najbliższy piątek, 20.07 premiera. Best Film wprowadza do polskich kin ekranizację powieści Gabriela Garcii Marqueza „Rzecz o mych smutnych dziwkach” opatrzoną tym samym, co książka, tytułem. Tych, którzy, jak ja, czekają na premierę, zachęcam do lektury.
Powieść ukazała się na naszym rynku nakładem wydawnictwa MUZA S.A. już w 2005. Pewnie byłoby o niej w Polsce głośniej, gdyby wydawca zdecydował się na zachowanie tytułu, który proponował tłumacz Carlos Marrodán Casas, mianowicie „Rzecz o mych smutnych kurwach”. Mam nadzieję, że wyżej wspomniana ekranizacja rozbudzi zainteresowanie publiczności książką. Czyta się ją bowiem z wielką przyjemnością.
Nie można nie polubić  głównego bohatera w podeszłym wieku opowiadającego swoją historię, w której główną rolę odgrywają kobiety. Pierwsza to Święta Matka, którą czcił i kochał, pozostałym płacił. Jednak nawet te, z którymi łączy go interes, jak Rosa Cabarcas, właścicielka domu schadzek, którego jest stałym klientem, jak i była prostytutka, a zarazem przyjaciółka Casilda Armentas są mu drogowskazem, pomagając w najważniejszych życiowych wyborach i decyzjach. W końcu jak nikt, znają się na miłości.
Bohater zdaje się nie zauważać upływu czasu, tak jak przez dwadzieścia lat nie zauważył, że kocha się w nim pracująca dla niego Damiana. Starość i perspektywę śmierci przyjmuje spokojnie, biernie przygląda się swojej sytuacji finansowej, jakby ta nie zależała od niego. Pokornie  akceptuje fakt, ze jest brzydki, mało utalentowany i wydaje się nie mieć wygórowanych oczekiwań ani wobec teraźniejszości, ani co do przyszłości. Jednak chęć zrealizowania, w dniu dziewięćdziesiątych urodzin, fantazji seksualnej sprzed lat prowadzi do nieoczekiwanej zmiany: mężczyzna po raz pierwszy w życiu zakochuje się. Dziewięćdziesięcioletni  dziennikarz, zamiast  zwyczajowych felietonów zaczyna przynosić do redakcji El Diario de la Paz listy miłosne, które robią furorę wśród czytelników.
Wspaniale patrzy się na świat oczami bohatera tej powieści.  Widzimy zmiany, jakie potrafią zadziwić tylko kogoś kto na świecie żyje już prawie sto lat. Jesteśmy świadkami zupełnie naturalnych, wyzbytych wstydu i pruderii rozmów o seksie i miłości ludzi w podeszłym wieku. Dodatkowo, Marquez jak zwykle w mistrzowski sposób umieszcza akcję powieści w leniwym, parnym i gorącym kolumbijskim klimacie. Tworzy krótkie, niezwykle trafne opisy pierwszo i drugoplanowych postaci w taki sposób, że od razu stają nam przed oczami. Doskonale się czyta barwne historie nocnego życia w zaułkach podejrzanych dzielnic, czy sceny z redakcji rządzącej się swoimi prawami. Dlatego bardzo jestem ciekawa ekranizacji. Zastanawiam się, czy dostarczy mi tak mocnych wrażeń, jak powieść, której lekturę gorąco polecam.
Egzemplarze książki Gabriela Garcii  Marqueza, zarówno po hiszpańsku, jak i po polsku są dostępne w bibliotekach Instytutu Cervantesa w Warszawie i Krakowie.

niedziela, 15 lipca 2012

Hiszpańskie kino w Krakowie

W krakowskim Kinie pod Baranami (Rynek główny 27) od piątku trwa cykl filmowy Hiszpańskie lato. Filmy na orzeźwienie.. 
Potrwa do 19.07. Filmy emitowane są w języku oryginalnym z napisami po polsku i angielsku. Dziś można obejrzeć Días Azules (reż. Miguel Santesmases). Poza krajem produkcji, filmy łączy tematyka wakacyjna. Współorganizatorem przeglądu jest Instytut Cevrantesa w Krakowie. Bilety po 13 i 11 pln.

sobota, 14 lipca 2012

Nieco inna piłka nożna


Dziś w Warszawie, w Centrum Futbolu Warszawianka, na ulicy Merilniego 2, odbędą się pierwsze w Polsce rozgrywki fulbito. Impreza rozpoczyna się o godz. 15 i potrwa do 21.

Dla niewtajemniczonych:  fulbito to odmiana piłki nożnej popularna w Ameryce Łacińskiej, głównie w Peru i Boliwii. Mecze rozgrywa się na mniejszych boiskach, na przykład do koszykówki lub siatkówki. Piłka również jest mniejsza (numer 4 w odróżnieniu od tradycyjnej 5-ki), a drużyny liczą 6 graczy.

Rozgrywki są organizowane przez stowarzyszenie ACENTOS PERUANOS. 

Tango, tango i jeszcze raz tango


Dziś wieczorem, w kilku miejscach w Warszawie są organizowane milongi: na Targowej, na Długiej i na Miedzianej.
- w Starej Pradze,  na ulicy Targowej 18 lok. 33
- na ulicy Długiej 44/50. Od 19 lekcja dla początkujących, od 20 milonga dla wszystkich, od 22 Milonga Elegante
- na Miedzianej 11, w Domu Słowa Polskiego

piątek, 13 lipca 2012

Atrakcje piątkowego wieczoru w Warszawie


Jak spędzić piątkowy wieczór w Warszawie? Oto propozycje:

Dla miłośników salsy:
- Impreza w Salsa Libre na ulicy Solec 38 http://www.facebook.com/events/396506240406832/

Dla pasjonatów tanga:

Dla kinomanów:
- Premiera hiszpańskiej komedii Kuzyni (reż. Daniel Sánchez Arévalo)
Jeszcze nie widziałam tego filmu, więc udostępniam opis z http://www.portalfilmowy.pl/film,22771,1,Kuzyni-.html
 Kina: Praha, Kultura, Wisła

- lub seans wenezuelskiego filmu Brat. Opis we wczorajszym wpisie.
Kina: Alchemia, Kultura, Wisła

czwartek, 12 lipca 2012

"Brat" w reżyserii Marcela Rasquina


Kilka dni temu Art House wprowadził na polskie ekrany wenezuelski film z 2010 roku, zatytułowany Brat (Hermano). Obejrzałam go dziś w kinie Wisła. Zaskoczył mnie pod każdym względem. Zaskoczył pozytywnie. Wartko prowadzona narracja, bardzo dobry montaż: sceny dynamiczne przeplatają się z długimi ujęciami. Doskonale dobrana muzyka. Ścieżka dźwiękowa jest ogromnym atutem tej produkcji. Przyznam się, że tematyka piłki nożnej, jako szansy na lepsze życie, szansy na ucieczkę z biednej dzielnicy, nie pociąga mnie zbytnio. Na szczęście, nie jest to film o futbolu. Nie jest to również moralitet, ani próba analizy wenezuelskiego społeczeństwa. To opowieść o  relacji między braćmi: o niezwykle mocnej więzi, o tajemnicach, o poświęceniu, o oddaniu.
Ekipie pod kierownictwem Marcela Rasquína udało się zrobić dobre, rzetelne kino, docenione z resztą na festiwalu filmowym w Moskwie w 2010 (nagroda za najlepszy film według krytyków i publiczności) i w Los Angeles 2010 (nagroda publiczności).  Naprawdę dobrze się ten film ogląda. Słowa uznania dla Fernando Moreno, który wcielił się w rolę urzekającego młodszego brata - Daniela i dla Eliú Armasa, który zagrał Julia.
Do polskich widzów ten film trafił dwa lata po premierze w Wenezueli. Cieszę się, że dotarł. Zdecydowanie go polecam.
W Warszawie do obejrzenia w kinach Kultura, Wisła i Praha.

Brat (Hermano), Wenezuela 2010
Reż. Marcel Rasquín

wtorek, 10 lipca 2012

Dziś Milonga na Placu Żelaznej Bramy


Ciepły letni wieczór, pachną kwitnące lipy i krzewy, na placach i skwerach rozlegają się magiczne dźwięki argentyńskiego tanga. To milonga. Pary tańczą. Widać popisy zawodowców, pierwsze kroki początkujących i bezgłośny dialog ciał ludzi, którzy kochają taniec. Czy to Buenos Aires? Nie tylko, także w Warszawie można przyjść na milongę, posłuchać, popatrzeć i potańczyć. Dziś wieczorem odbywa się na Placu Żelaznej Bramy w godzinach 21-23.30, gra DJ Bartek Stożek. Ale imprezy tego typu odbywają się w Warszawie regularnie, nie tylko na świeżym powietrzu. Jutro Milonga „Equilibrium” w Alejach Niepodległości 147 od 20.30 do 24. Wstęp na imprezy jest darmowy. Informacje na temat milong organizowanych w Warszawie znajdziecie na stronie http://www.tangoquerido.pl/ oraz na profilu grupy Akademia Tanga Argentyńskiego na fejsbuku.

Wkrótce w księgarniach "Tam, gdzie nikt cię nie znajdzie" Alicji Giménez-Barlett


1.     Jesienią tego roku, nakładem Oficyny Literackiej Noir Sur Blanc, ukaże się w księgarniach Tam, gdzie nikt cię nie znajdzie autorstwa Alicji Giménez-Barlett. W Hiszpanii książka odniosła sukces komercyjny, co, w połączeniu z jej walorami literackimi, pozwoliło jej zdobyć prestiżową nagrodę Premio Nadal w 2011.  Przeczytałam tę powieść w oryginale (Donde nadie te encuentre). Jeden egzemplarz w języku hiszpańskim znajduje się w zbiorach biblioteki Instytutu Cervantesa w Warszawie. 

Jest jesień 1956. Dziennikarz z Barcelony i francuski psychiatra wyruszają w górskie rejony Katalonii śladami żywej legendy, Teresy Pla Meseguer, zwanej Pasterką, członkini ruchu oporu, której przypisuje się 29 zabójstw i która od lat ukrywa się w górach przed wymiarem sprawiedliwości frankistowskiego reżimu. Tam, gdzie nikt Cię nie znajdzie to opowieść o samotności i sile człowieka, o okrucieństwach wojny domowej i czasu represji, jaki po niej nastąpił, o zderzeniu dwóch kultur i postaw życiowych, oraz o tym, jak rodzi się męska przyjaźń.  Poza ciekawie prowadzoną narracją, pięknymi opisami i nietypową lekcją historii, urzekło mnie w tej powieści rzetelne połączenie fikcji literackiej z faktami. Dodatkowym atutem, moim zdaniem nie do przecenienia, jest zaskakujące zakończenie.

Alicja Giménez-Barlett to znana już w Polsce autorka. Do tej pory na naszym rynku ukazało się jej pięć książek: Statek pełen ryżu, Śmiertelny talk-show, Śmiertelne rytuały, Węże w raju, oraz Pieski dzień, wszystkie nakładem Oficyny Literackiej Noir Sur Blanc.
Tym, którzy dobrze znają hiszpański, gorąco polecam tę lekturę na wakacje. Innych zachęcam do zakupu książki w polskiej wersji językowej jesienią.