W najbliższy piątek, 20.07 premiera. Best Film wprowadza do
polskich kin ekranizację powieści Gabriela Garcii Marqueza „Rzecz o mych smutnych
dziwkach” opatrzoną tym samym, co książka, tytułem. Tych, którzy, jak ja,
czekają na premierę, zachęcam do lektury.
Powieść ukazała się na naszym rynku nakładem wydawnictwa MUZA S.A.
już w 2005. Pewnie byłoby o niej w Polsce głośniej, gdyby wydawca zdecydował
się na zachowanie tytułu, który proponował tłumacz Carlos Marrodán Casas,
mianowicie „Rzecz o mych smutnych kurwach”. Mam nadzieję, że wyżej wspomniana
ekranizacja rozbudzi zainteresowanie publiczności książką. Czyta się ją bowiem
z wielką przyjemnością.
Nie można nie polubić głównego bohatera w podeszłym wieku
opowiadającego swoją historię, w której główną rolę odgrywają kobiety. Pierwsza to
Święta Matka, którą czcił i kochał, pozostałym płacił. Jednak nawet te, z którymi
łączy go interes, jak Rosa Cabarcas, właścicielka domu schadzek, którego jest
stałym klientem, jak i była prostytutka, a zarazem przyjaciółka Casilda
Armentas są mu drogowskazem, pomagając w najważniejszych życiowych wyborach i
decyzjach. W końcu jak nikt, znają się na miłości.
Bohater zdaje się nie zauważać upływu czasu, tak jak przez dwadzieścia lat nie zauważył, że kocha się w nim pracująca dla niego Damiana. Starość i perspektywę śmierci przyjmuje spokojnie, biernie przygląda się swojej sytuacji finansowej, jakby ta nie zależała od niego. Pokornie akceptuje fakt, ze jest brzydki, mało utalentowany i wydaje się nie mieć wygórowanych oczekiwań ani wobec teraźniejszości, ani co do przyszłości. Jednak chęć zrealizowania, w dniu dziewięćdziesiątych urodzin, fantazji seksualnej sprzed lat prowadzi do nieoczekiwanej zmiany: mężczyzna po raz pierwszy w życiu zakochuje się. Dziewięćdziesięcioletni dziennikarz, zamiast zwyczajowych felietonów zaczyna przynosić do redakcji El Diario de la Paz listy miłosne, które robią furorę wśród czytelników.
Bohater zdaje się nie zauważać upływu czasu, tak jak przez dwadzieścia lat nie zauważył, że kocha się w nim pracująca dla niego Damiana. Starość i perspektywę śmierci przyjmuje spokojnie, biernie przygląda się swojej sytuacji finansowej, jakby ta nie zależała od niego. Pokornie akceptuje fakt, ze jest brzydki, mało utalentowany i wydaje się nie mieć wygórowanych oczekiwań ani wobec teraźniejszości, ani co do przyszłości. Jednak chęć zrealizowania, w dniu dziewięćdziesiątych urodzin, fantazji seksualnej sprzed lat prowadzi do nieoczekiwanej zmiany: mężczyzna po raz pierwszy w życiu zakochuje się. Dziewięćdziesięcioletni dziennikarz, zamiast zwyczajowych felietonów zaczyna przynosić do redakcji El Diario de la Paz listy miłosne, które robią furorę wśród czytelników.
Wspaniale patrzy się na świat oczami bohatera tej powieści. Widzimy zmiany, jakie potrafią zadziwić tylko
kogoś kto na świecie żyje już prawie sto lat. Jesteśmy świadkami zupełnie
naturalnych, wyzbytych wstydu i pruderii rozmów o seksie i miłości ludzi w
podeszłym wieku. Dodatkowo, Marquez jak zwykle w mistrzowski sposób umieszcza
akcję powieści w leniwym, parnym i gorącym kolumbijskim klimacie. Tworzy
krótkie, niezwykle trafne opisy pierwszo i drugoplanowych postaci w taki
sposób, że od razu stają nam przed oczami. Doskonale się czyta barwne historie
nocnego życia w zaułkach podejrzanych dzielnic, czy sceny z redakcji rządzącej
się swoimi prawami. Dlatego bardzo jestem ciekawa ekranizacji. Zastanawiam się,
czy dostarczy mi tak mocnych wrażeń, jak powieść, której lekturę gorąco
polecam.
Egzemplarze książki Gabriela Garcii Marqueza, zarówno po hiszpańsku, jak i po polsku
są dostępne w bibliotekach Instytutu Cervantesa w Warszawie i Krakowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz