Nakładem
wydawnictwa Muza S.A. ukazała się
niedawno powieść hiszpańskiej autorki, Rosy
Montero, „Łzy w deszczu”. Zarówno tytuł, jak i główna postać, replikantka, są
odniesieniem do kultowego filmu Ridleya
Scotta „Blade Runner - Łowca Androidów.” Jednak nie trzeba być miłośnikiem gatunku
science-fiction, żeby znaleźć przyjemność w lekturze tej książki. Jest to,
bowiem także dobrze napisany kryminał, oraz wnikliwa obserwacja ludzkich zachowań,
które wydają się być niezmienne od stuleci.
Akcja
powieści toczy się w roku 2109. Niektóre rozdziały poświęcone są
„historii”(mniej więcej od drugiej polowy XXI wieku) i uwiarygadniają czas
narracji. Replikanci, kosmici, teleportacja, inteligentne domy sterowane przez
komputer centralny, ruchome chodniki, płatny dostęp do czystego powietrza, woda,
jako artykuł luksusowy, prysznic pod parą wodną i zmodyfikowana pamięć wszczepiana
androidom, to tylko niektóre z ciekawych elementów świata opisanego przez Rosę
Montero. Ten świat, niestety nie rożni się tak drastycznie od naszego. Korupcja
na wszystkich szczeblach władzy i wyzysk słabszych, prywatne, przekupne media
manipulujące opinię publiczną, niechęć do innego, ksenofobia, agresja i przemoc.
Zasmuca perspektywa, że naszemu i przyszłym pokoleniom nie uda się zmienić
rzeczywistości, ze przyszłość może być równie ciemna i okrutna jak teraźniejszość…
Główna
bohaterka, replikantka należy do gorszego gatunku, codziennie doświadcza upokorzeń,
jest ofiarą nietolerancji, wrogości. Dlatego jest nieufna i zamknięta w sobie,
rozżalona, czasem nawet agresywna. Lęk przed nieuniknioną śmiercią i smutek po
stracie ukochanego topi w alkoholu. Jednocześnie jest silna, inteligentna,
niezależna.
Rosie
Montero udało się w jednej powieści zawrzeć ciekawą, nieco niepokojącą wizję
świata, zamieszkałego przez doskonale skonstruowane, wiarygodne postaci oraz
intrygę, która wciąga czytelnika od pierwszych stron.
Egzemplarz
po hiszpańsku jest dostępny w Bibliotece
Instytutu Cervantesa w Warszawie, a raczej będzie, za kilka dni, jak tylko
go zwrócę.
A propos
hiszpańskiej wersji, co myślicie o okładce? Wolicie, kiedy jest zapowiedzią,
tego, co w środku, może zachęcającą do sięgnięcia po książkę? Czy bardziej Wam
odpowiada ukryta wiadomość, zrozumiała dla tych, którzy już przeczytali, lub są
w trakcie lektury? Ja wolę tę drugą wersję, czyli hiszpańską okładkę. Chcecie
wiedzieć, co robi na niej niedźwiedź polarny? Przeczytajcie „Łzy w deszczu”, polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz