Bzik na Pinterest

niedziela, 22 lipca 2012

„Łzy w deszczu” Rosy Montero



Nakładem wydawnictwa Muza S.A. ukazała się niedawno powieść hiszpańskiej autorki, Rosy Montero, „Łzy w deszczu”. Zarówno tytuł, jak i główna postać, replikantka, są odniesieniem do kultowego filmu Ridleya Scotta „Blade Runner - Łowca Androidów.”  Jednak nie trzeba być miłośnikiem gatunku science-fiction, żeby znaleźć przyjemność w lekturze tej książki. Jest to, bowiem także dobrze napisany kryminał, oraz wnikliwa obserwacja ludzkich zachowań, które wydają się być niezmienne od stuleci.

Akcja powieści toczy się w roku 2109. Niektóre rozdziały poświęcone są „historii”(mniej więcej od drugiej polowy XXI wieku) i uwiarygadniają czas narracji. Replikanci, kosmici, teleportacja, inteligentne domy sterowane przez komputer centralny, ruchome chodniki, płatny dostęp do czystego powietrza, woda, jako artykuł luksusowy, prysznic pod parą wodną i zmodyfikowana pamięć wszczepiana androidom, to tylko niektóre z ciekawych elementów świata opisanego przez Rosę Montero. Ten świat, niestety nie rożni się tak drastycznie od naszego. Korupcja na wszystkich szczeblach władzy i wyzysk słabszych, prywatne, przekupne media manipulujące opinię publiczną, niechęć do innego, ksenofobia, agresja i przemoc. Zasmuca perspektywa, że naszemu i przyszłym pokoleniom nie uda się zmienić rzeczywistości, ze przyszłość może być równie ciemna i okrutna jak teraźniejszość…

Główna bohaterka, replikantka należy do gorszego gatunku, codziennie doświadcza upokorzeń, jest ofiarą nietolerancji, wrogości. Dlatego jest nieufna i zamknięta w sobie, rozżalona, czasem nawet agresywna. Lęk przed nieuniknioną śmiercią i smutek po stracie ukochanego topi w alkoholu. Jednocześnie jest silna, inteligentna, niezależna.
Rosie Montero udało się w jednej powieści zawrzeć ciekawą, nieco niepokojącą wizję świata, zamieszkałego przez doskonale skonstruowane, wiarygodne postaci oraz intrygę, która wciąga czytelnika od pierwszych stron.

Egzemplarz po hiszpańsku jest dostępny w Bibliotece Instytutu Cervantesa w Warszawie, a raczej będzie, za kilka dni, jak tylko go zwrócę.

A propos hiszpańskiej wersji, co myślicie o okładce? Wolicie, kiedy jest zapowiedzią, tego, co w środku, może zachęcającą do sięgnięcia po książkę? Czy bardziej Wam odpowiada ukryta wiadomość, zrozumiała dla tych, którzy już przeczytali, lub są w trakcie lektury? Ja wolę tę drugą wersję, czyli hiszpańską okładkę. Chcecie wiedzieć, co robi na niej niedźwiedź polarny? Przeczytajcie „Łzy w deszczu”, polecam. 
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz