Udostępnione przez http://www.mymalaga.pl/ |
Jakiś czas temu trafiłam na stronę http://www.mymalaga.pl/. Jest piękna, zawiera mnóstwo cennych informacji i kusi do wyjazdu. Oj, kusi... Zachowałam ją w zakładkach, w folderze bzik - tam lądują pomysły na wpisy na bloga.
Niedawno znów odwiedziłam tę stronę. Pomyślałam, że taką ofertę musiał przygotować sztab ludzi. Skorzystałam z formularza kontaktowego i odpowiedziała mi Pani Joanna. Jak się okazało, człowiek orkiestra. Wymieniłyśmy kilka maili. Oto efekt.
Udostępnione przez http://www.mymalaga.pl/ |
BZIK: Na stronie jest bardzo dużo informacji. Musi Pani naprawdę dobrze znać miasto. Jak długo jest Pani w Hiszpanii?
Joanna Karońska: W Maladze mieszkam od 2 lat. Zanim wyprowadziłam się do Hiszpanii widziałam miasto tylko raz na krótki weekend. Nie znałam języka ani kultury czy mentalności hiszpańskiej, nie wiedziałam nic o Maladze. Dzisiaj mogę powiedzieć, że w centrum znam jej każdą uliczkę, każdą restaurację czy skrót. Jednak wciąż uczę się i poznaje Malagę czy Andaluzję, w czym niezwykle pomocni są prawdziwi malagueños. Motywuje mnie do tego również MyMalaga, to dla niej zwiedzam i szukam miejsc mniej znanych czy godnych polecenia by móc później podzielić się wiedzą lub by innym było łatwiej.
B: Skąd zatem pomysł, żeby wyjechać właśnie do Malagi? Co jest w niej takiego szczególnego? Bo między wierszami opisów na stronie łatwo wyczytać, że kocha Pani to miasto.
J.K.: Właściwie nie wybrałam Malagi, to ona wybrała mnie. Nigdy nie chciałam wyjeżdżać z kraju, bo we Wrocławiu miałam wszystko, czego potrzeba do szczęścia. Do wyjazdu, po długich negocjacjach, namówił mnie mój ówczesny partner, który otrzymał ciekawą ofertę pracy.To nie była emigracja zarobkowa, oboje pracowaliśmy na bardzo dobrych stanowiskach i niczego nam w Polsce nie brakowało. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, zaryzykowaliśmy by przez chwilę pożyć trochę inaczej, by przeżyć przygodę i spełnić marzenie o mieszkaniu w ciepłych krajach znacznie wcześniej niż na emeryturze :). Po wielkiej miłości do człowieka dzięki któremu / i dla którego się tu znalazłam została właśnie miłość do Malagi i wdzięczność za to, że dałam się namówić aby przyjechać tutaj :).
Jednak fascynacja Malagą i Hiszpanią nie przyszła od razu. Jak każdy na emigracji musiałam zderzyć się z rzeczywistością, brakiem rodziny i przyjaciół, oczekiwaniami, które miałam i z tym co faktycznie było i tym co zostało w kraju, a przede wszystkim z hiszpańskim stylem bycia i życia. Początki nie były łatwe, jednak samo miejsce, słońce, wakacyjny klimat, chęć poznania Hiszpanii rekompensowało dużo. W dużej mierze to ludzie sprawili, że pokochałam to miejsce. Najpierw Ci lokalni, bo dzięki charakterystycznym krótkim blond włosom stałam się rozpoznawalna bardziej, niż w mojej rodzinnej miejscowości w Polsce. Gdy wchodzę do Mercado Central każdy dobrze wie, czego chce; gdy robię zakupy w lokalnym sklepie właściciel zawsze poleci dobre wino albo nigdy nie pozwoli stać w długiej kolejce wypuszczając bocznym wyjściem ;) gdy z kolei kupuję ser, pan sprzedawca zawsze najpierw poplotkuje, poczęstuję winem i nowymi rodzajami sera. To są niuanse ale wszyscy znamy się z imienia i właśnie to buduję atmosferę, że jestem w domu. Pokochałam tą otwartość tutejszych mieszkańców, ich bezpośredniość i naturalną ekspresję. Dla nich nie jestem obca, nie jestem imigrantką, jestem ich. Z czasem pojawili się również rodacy, cudowni ludzie , z którymi dzieli się radości i smutki oraz to, co życie w Maladze daje każdego dnia. Bo moja miłość do Malagi, to właśnie ludzie, magia tego miejsca i atmosfery. To wszystko sprawia, że hasło przewodnie strony - You are where You need to be - w pierwszej kolejności dotyczy mnie, a chciałabym aby dotyczyło każdego, kto dzięki stronie znajdzie się w Maladze.
Po dwóch latach jestem "przesiąknięta" Malagą i jeśli kiedyś będę musiała ją opuścić, tu na zawsze będzie moje serce i mój dom.
B: A pomysł na stronę? Dlaczego i dla kogo ją Pani założyła?
J.K.: Po pierwszym pół roku - nauki hiszpańskiego, bezowocnym szukaniu pracy, tęsknocie za krajem, nauki wspólnego życia w obcym kraju wyłącznie z partnerem, bez znajomych i rodziny - postanowiłam mimo wszystko zostać w Maladze i stworzyć coś swojego.
Tak też powstała idea na stronę - by podzielić się doświadczeniem, wiedzą o mieście, ludziach (którą ja nabyłam z czasem), by pokazać proste rzeczy ( jak gdzie są centra handlowe czy jak poruszać się po lotnisku ), jak się odnaleźć tutaj (bo sama kiedyś musiałam do tego dojść) by wypromować Malagę i pokazać, że jest to świetne miejsce, o którym mało wiemy w Polsce. Nowe pomysły przychodziły z czasem, strona nigdy nie była i myślę nigdy nie będzie kompletna. Nauką prób i błędów uczyłam się grafiki, tworzenia strony, pisania zjadliwych tekstów, pozycjonowania strony i promowaniem na wszystkich możliwych portalach społecznościowych. Pomysł i przede wszystkim grafika strony przyjęła się, a moi współpracownicy/partnerzy zawodowi sami zaczęli się do mnie zwracać z propozycjami. Najpierw Academia Cile - szkoła językowa, w której sama się uczyłam hiszpańskiego (nie jestem nauczycielem, jedynie polskim partnerem), następnie Malaga Blanca - nieszablonowe wycieczki po białych wioskach i Eloy Munoz Photography - jeden z najlepszych fotografów w Maladze. Ponadto od tego roku współpracuje z Malaga u Drive - polska wypożyczalnia na Costa del Sol i z właścicielami mieszkań do wynajmu na krótki czas.
To nigdy nie był blog, lecz strona informacyjna, internetowy przewodnik po Maladze. Dziś MyMalagę mogę nazwać portalem, który w jednym miejscu ma dawać wszystko, czego potrzebuje turysta pierwszy raz przyjeżdżający do Malagi i Andaluzji. Kreowanie i budowanie strony, pomogło mi odkryć Malagę i okolicę, poznać jej historię, najlepsze restauracje, czy każdą małą uliczki. To właśnie też strona sprawiła, że pokochałam Malagę i zaczęłam się cieszyć miejscem, w którym mam okazję i szczęście żyć.
B: Zanim odwiedzający www.mymalaga.pl przejrzą wszystkie zakładki, zobaczą piękne zdjęcie na stronie startowej. Mnie zachwyciły migawki. Kto za tym wszystkim stoi?Tak też powstała idea na stronę - by podzielić się doświadczeniem, wiedzą o mieście, ludziach (którą ja nabyłam z czasem), by pokazać proste rzeczy ( jak gdzie są centra handlowe czy jak poruszać się po lotnisku ), jak się odnaleźć tutaj (bo sama kiedyś musiałam do tego dojść) by wypromować Malagę i pokazać, że jest to świetne miejsce, o którym mało wiemy w Polsce. Nowe pomysły przychodziły z czasem, strona nigdy nie była i myślę nigdy nie będzie kompletna. Nauką prób i błędów uczyłam się grafiki, tworzenia strony, pisania zjadliwych tekstów, pozycjonowania strony i promowaniem na wszystkich możliwych portalach społecznościowych. Pomysł i przede wszystkim grafika strony przyjęła się, a moi współpracownicy/partnerzy zawodowi sami zaczęli się do mnie zwracać z propozycjami. Najpierw Academia Cile - szkoła językowa, w której sama się uczyłam hiszpańskiego (nie jestem nauczycielem, jedynie polskim partnerem), następnie Malaga Blanca - nieszablonowe wycieczki po białych wioskach i Eloy Munoz Photography - jeden z najlepszych fotografów w Maladze. Ponadto od tego roku współpracuje z Malaga u Drive - polska wypożyczalnia na Costa del Sol i z właścicielami mieszkań do wynajmu na krótki czas.
To nigdy nie był blog, lecz strona informacyjna, internetowy przewodnik po Maladze. Dziś MyMalagę mogę nazwać portalem, który w jednym miejscu ma dawać wszystko, czego potrzebuje turysta pierwszy raz przyjeżdżający do Malagi i Andaluzji. Kreowanie i budowanie strony, pomogło mi odkryć Malagę i okolicę, poznać jej historię, najlepsze restauracje, czy każdą małą uliczki. To właśnie też strona sprawiła, że pokochałam Malagę i zaczęłam się cieszyć miejscem, w którym mam okazję i szczęście żyć.
J.K.: Jestem fotografem, edytorem zdjęć, edytorem treści, organizatorem wyjazdów, zajmuje się pozycjonowaniem strony, analizowaniem statystyk, marketingiem, poza tym organizuje spotkania Polonii Malaga. Migawki to efekt mojego życia w Maladze, zawsze z aparatem w torebce :) Dzisiaj nie potrafię już inaczej i staram się go mieć po prostu przy sobie. Moi przyjaciele przyzwyczaili się już do tego, że każde wyjście do restauracji wiąże się w pierwszej kolejności z obfotografowaniem jedzenia, dopiero później spożywania ;), że każdy wyjazd poza miasto, wypad na plaże to również post na facebooku i instagramie i tysiące ujęć, by złapać właśnie " to coś" :).
B: To dużo pracy. Lubi ją Pani?
J.K.: MyMalaga to ja, a ja to MyMalaga. Nie potrafię już żyć inaczej. Życzę każdemu przeżycia takiej przygody, tworzenie coś z niczego i aby tak niewielka rzecz dawała tyle radości i dumy. MyMalaga.pl to moje dziecko, które rozwinęło mnie na różnych polach, daje mi mnóstwo energii i życiowej siły, a przede wszystkim niesamowitą okazję współpracy i poznawania nowych ludzi. Malaga otworzyła mnie, jako osobę, zmieniła wcześniejsze podejście do życia, dała mi lekkość i zwykłą radość każdego dnia, za pośrednictwem strony chcę to przekazywać dalej. Moim marzeniem jest zarazić innych pozytywną hiszpańską energię, dać trochę słońca i pokazać miejsca o których nie słyszeli oraz przekonać, że za każdym razem warto tu wracać. W każdym tekście, próbuję przekazać to, co sama wiem lub udało mi się dowiedzieć, nie ma tam jedynie historii/opowieści zwykłego, codziennego życia w Hiszpanii, różnic kulturowych, anegdot, jaka jest Malaga "od kuchni" i po prostu jak to jest tu żyć - to może w papierowej wersji przewodnika, który mam nadzieję uda się kiedyś wydać :).
B: Bardzo dziękuję za rozmowę i udostępnienie zdjęć. Do zobaczenia w Maladze :)
Polecam Wam stronę, to kopalnia wiedzy i naprawdę pięknych zdjęć. Jeśli one nie zachęcą Was do wyprawy, to nie wiem co mogłoby to zrobić? Może miłość do sztuki? Pamiętacie wpis o Centro Pompidou Málaga?
B: Bardzo dziękuję za rozmowę i udostępnienie zdjęć. Do zobaczenia w Maladze :)
Udostępnione przez http://www.mymalaga.pl/ |
Polecam Wam stronę, to kopalnia wiedzy i naprawdę pięknych zdjęć. Jeśli one nie zachęcą Was do wyprawy, to nie wiem co mogłoby to zrobić? Może miłość do sztuki? Pamiętacie wpis o Centro Pompidou Málaga?
MyMalaga jest też na fejsbuniu, pintereście, i instagramie. Zastanawiam się ile Pani Joanna sypia, bo wszystko takie aktualne... Podziwiam.
Powoli "dojrzewam", aby odwiedzić Stary Kontynent. Przepiękne zdjęcia kuszą i zachęcają do odwiedzenia tego cudownego zakątka świata. A gdy do tego doda się mnóstwo informacji to tylko zostało wsiąść do pociągu... no może nie byle jakiego. :)
OdpowiedzUsuńStary kontynent zdecydowanie warto odwiedzić, zwłaszcza kraje basenu Morza Śródziemnego. A Hiszpanię, koniecznie w całości. To naprawdę wyjątkowy kraj.
Usuń