Z serii: "Lost in translation"
Niedziela. Poranny spacer z psem. Spotykam pana, którego często widuję z, dużo młodszą od mojej, sunią. Mała rośnie jak na drożdżach. Mimo, że psy już kilka razy się bawiły, a my mieliśmy okazję porozmawiać, nie wiem, jak ona się wabi.
-Jak ma na imię?-pytam.
-Seta.
-A, jak grzyb?
-Nie wiem, czy jest taki grzyb -odpowiada pan- chodzi o miarkę wódki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz