Bzik na Pinterest

czwartek, 20 września 2012

"INCAUTOS" w reżyserii Miguela Bardema



Niektórzy faceci rodzą się za wcześnie, w dodatku na złym kontynencie (patrz Clint Eastwood).
Są też tacy, którzy urodzili się równie wcześnie, też daleko, ale właśnie na tym polega ich urok. 



Federico Luppi (ur. 1936) jest mi znany jedynie z siwymi włosami. Nie widziałam jego wcześniejszych ról, ani zdjęć i nie będę ich szukać w Internecie. Wielka Woda, która nas dzieli ;) to też zaleta, bo gdyby nie urodził się w Argentynie*, nie miałby tego pięknego akcentu. Każdy z nas bezbłędnie zidentyfikuje po kilku słowach Janusza Gajosa, Jerzego Stuhra, czy Bogusława Lindę. Ja rozpoznaję też aktorów z Argentyny, a już Federico Luppiego na pewno. Zawsze i wszędzie. 


Po film Espinazo del diablo sięgnęłam ze względu na Marisę Paredes y Eduardo Noriegę, ale to właśnie Federico Luppi zwrócił tam  moją uwagę. Mimo, że gra rolę drugoplanową, a Predes i Noriega są znakomici. Od tego czasu zaczęłam oglądać filmy z jego udziałem. Poza Laberinto del Fauno (Labirynt fauna), który po prostu trzeba było zobaczyć, nazwisko Luppi na okładce płyty (bo, poza Labiryntem, nie miałam okazji oglądać go na wielkim ekranie)było wystarczającą rekomendacją.

Nie każdy, nawet dobry aktor potrafi przekonać widza do granej przez siebie postaci tak, że poszedłby z nią w ogień. To cecha urodzonego lidera. Nawet kiedy Luppi gra człowieka przygniecionego ciężarem tragedii, załamanego, kiedy okazuje słabość, jest niesamowicie dynamiczny i prawdziwy. Absolutnie wiarygodny. Jedynym dla mnie do przyjęcia wyjaśnieniem faktu, dlaczego ten aktor nie zdobywa niezliczonej ilości nagród, jest fakt, że role pierwszoplanowe gra w filmach, które trudno nazwać arcydziełami. Dobrze się je ogląda, ale nic więcej. W pozostałych jest wyraźną postacią drugoplanową. Wyjątkiem może być fantastyczny film Lugares Comunes (reż. Adoflo Aristarain), w którym Federico Luppi gra rolę pierwszoplanową i za który partnerująca mu Merceds Sampietro dostała statuetkę Goi i nagrodę Festiwalu Filmowego w San Sebastian.  Zasłużenie. Bo mimo świetnej gry Luppiego, Sampietro skupia na sobie całą uwagę.  Dziś o jednym z filmów, który jest dobry, choć mógłby być lepszy, ale i tak jest wart obejrzenia. Polecam go nie tylko fanom F.L.



Incautos  (reż. Miguel Bardem) to ostatni film z jego udziałem, jaki miałam możliwość zobaczyć. Ostatni w  tym znaczeniu, że widziałam go niedawno.  Po raz kolejny, ukłony w stronę biblioteki IC w Warszawie. To historia z rodzaju „kto kogo wywiódł w pole?”. Bardzo fajny thriller traktujący o zawodowych oszustach wszelkiego pokroju. Trochę w klimacie filmów Scorsese.  Tytułowi incautos to ludzie nieuważni, ofiary oszustw i przekrętów. Jak się można przekonać oglądając film, każdy czasem się zagapi. Ciekawie jest zobaczyć sztuczki i metody pracy (pracy?) oszustów. Przedstawia je nam grupa postaci: utalentowany nowicjusz, stary wyga, femme fatale i mistrz. Ilość postaci drugoplanowych, i nie mówię tu o ofiarach, jest zaskakująca i świadczy to o tym, jak złożony jest świat naciągaczy, jak misterne czasem są intrygi. Świetny scenariusz. Twórcy filmu pozwalają widzowi myśleć, że przejrzał grę tylko po to, aby za chwilę go zaskoczyć. Jest kilka takich momentów. Może gdyby film był zrobiony z większym rozmachem, lub lepiej wypromowany,  miałby dziś miano kultowego. Na pewno, to dobra rozrywka. Polecam. Jest to propozycja wyłącznie dla osób znających dobrze hiszpański, brak bowiem angielskich napisów. 
 
Incautos reż. Miguel Bardem, Hiszpania 2003,
Gatunek: Thriller
Czas trwania 110 min.

*Federico Luppi od 2001 mieszka w Hiszpanii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz