W galisyjskiej
tradycji magia i czarownice są bardzo popularne. Spodziewałam się artystki, szamanki,
mądrej, spokojnej, czarującej kobiety. Taką poznałam wczoraj wieczorem.
Ale słuchałam wczoraj również kobiety przewrotnej z mocno pokręconym poczuciem
humoru, kobiety lubiącej trochę podpuszczać publiczność. Dużo do nas mówiła.
Mówiła po hiszpańsku a potem przeszła na galicyjski zakładając, że i tak jej
nie rozumiemy. Stąd wiem, o czym są jej utwory. M.P. zadeklarowała, że nigdy
nie śpiewa o miłości. Niedługo później zapowiedziała balladę o tejże, graną na
akordeonie. Jak się okazało, jej piosenka o miłości, to piosenka o jej braku.
Piosenka o złości jest przeplatana idyllicznymi momentami, które mówią jak o
tej złości się zapomina (żeby zaraz potem sobie o niej przypomnieć i krzyczeć).
Pojawiły się, z
czego bardzo się ucieszyłam, treści feministyczne. Na początku koncertu artystka
powiedziała, że jest na scenie od 13 roku życia, a ma teraz 45. Przyznała, że pyta
siebie czasem po co nadal na te scenę wchodzi, że szuka powodu by nadal to
robić i znajduje jeden. „Mogę działać w społeczeństwie
(dla społeczeństwa) jak polityk, tyle że przez muzykę”.
“No somos lo
que tu opinas. No somos lo que tu piensas. Miras pero no ves nada”
Nie jesteśmy tym, co o nas sądzisz. Nie
jesteśmy tym, co myślisz. Patrzysz ale nie widzisz…
Z początku za głową siedzącej za perkusją
Mercedes światła formowały aureolę, a raczej obracające się słońce. Wyglądała
jak królowa lub bogini. Potem światła i atmosfera zrobiły się bardziej klubowe.
Moje oczarowanie artystką rosło z utworu
na utwór. Po 30-40 może 50 minutach dołączyła do niej Kapela Ze Wsi Warszawa.
Podrygiwałam przez cały ich set, który zagrali przez Mercedes. Kiedy połączyli
siły – i nie była to polsko-galisyjska współpraca. M.P. zaznaczyła, że
reprezentuje siebie a nie Galicję i jest dumna z możliwości grania z
Wieśniakami- zabawa zaczęła się na dobre.
Udało się nam wytupać powrót na scenę
hiszpanki i WVB.
To, że polska
publiczność ma irytujący zwyczaj rozkręcania się na sam koniec imprezy i wiele
osób zaczyna się ruszać dopiero na bisach, to jedno. A to, że to dodatkowy
element Kapeli, jakim stała się M.P. sprawia, ze temperatura i energia wzrasta,
to drugie. To Mercedes pod koniec zaczęła skakać na scenie jak piłka, to ona
sprawiła, że ludzie tańczyli na całego i zaczęli głośno śpiewać. To ona:
Energia, magia, charyzma. Bis raczej nie znajdzie się na żadnym albumie, nie
było to arcydzieło, raczej nieśmiała improwizacja, ale energia na scenie i
wśród publiczności była niesamowita. Podsumowując: Mercedes rozniosła
Palladium.
Bardzo dziękuję
Instytutowi Cervantesa w Warszawie za zaproszenie.
Patrzysz widzisz ale NIE ...
OdpowiedzUsuńGratulacje dla postu. W galicyjskiej muzyki zawsze śpiewane zarówno nieobecności i nostalgia są zawsze pomysły, które przedostały się do opinii publicznej Warszawy. A jeśli wziąć pod uwagę, że muzyka galicyjska jest nietypowy i zaskakujący, mix jest świetny.
Dziękuję :)
UsuńKoncert Mercedes Peón to moje pierwsze zetknięcie z muzyką Galicji. Możesz polecić mi i czytelnikom innych wykonawców?
Este concierto fue mi primer contacto con la música gallega, me encantaría saber más. ¿Nos (a mis lectores y a mi) puedes recomendar otros artistas?