Warszawskie kino Luna, godz. 20. Siedzimy w drugim
rzędzie, dalej już nie było miejsc. Projekcja się opóźnia, ponieważ do ostatniej
chwili ludzie stoją w kolejce do kasy po odbiór zarezerwowanych biletów lub
kupują te nieodebrane. To się rzadko zdarza w poniedziałki. Przecież to nie
przegląd, ani festiwal, a film jest z gatunku dokument. Zsuwam się w fotelu, po raz pierwszy lub drugi w
życiu mam dolną linię ekranu powyżej
poziomu wzroku. Słucham krótkiego wstępu Kuby Łubniewskiego na temat
filmu, który zrobił z Mikołajem Molendą i trzymam go za słowo, kiedy
obiecuje doskonałą muzykę autorstwa Pawła Szamburskiego. Do tej pory
Szamburski nigdy mnie nie rozczarował. Producent też coś od siebie dodaje, ale
jest tak przystojny, że nie wiem, co mówi. A potem gasną światła i w obiektyw
kamery–> w ekran–> w moje oczy–> w moją wyobraźnię uderza fala Oceanu
Spokojnego. Magia, tym słowem mogę opisać to, co zobaczyłam przez następnych 40
minut i wrażenie, jakie to na mnie
zrobiło. A trochę bardziej obiektywnie: To bardzo fajnie zrobiony dokument o
tym, czym jest surfing dla ludzi, którzy go uprawiają. Z ust osób, które
wyraźnie różnią się od siebie, pochodzą z różnych krajów, w różny sposób zarabiają
na życie, inaczej myślą i mówią, z ust zawodowców, pasjonatów, szaleńców padają
słowa jak wolność, oderwanie, energia. Nakręcony przez polską ekipę w Meksyku, w
Puerto Escondindo w stanie Oaxaca, przedstawia atmosferę i koloryt małej miejscowości,
w której tempo życia wydaje się być podyktowane rytmem pływów oceanu i dwóch
pór roku. Przedstawia też międzynarodową społeczność surferską. Słyszymy o ludziach,
którzy spędzają tu każdy sezon, poznajemy tych, którzy przenieśli się tu na
stałe. Dla jednych surfing to filozofia,
mistyka i etyka -ekologiczny sposób życia. Dla innych sposób na spędzanie czasu
i zarabianie pieniędzy. Z ekranu mówią do nas ludzie, po których widać miłość i
pasję, mówią też sportowcy-zawodowcy, jakby spokojniejsi, z większym dystansem.
Najważniejsze dla mnie zdanie tego filmu pada z ust Karoliny
Winkowskiej,
nie będzie to cytat. Dziewczyna mówi o momencie ( wydaje mi się, że to pół
minuty), kiedy człowiek znajduje się pod wodą, przygnieciony i mielony przez
falę. Aby przetrwać tę chwilę trzeba się zamknąć, wyłączyć. To, co opisała
Karolina wydało mi się podróżą w głąb siebie, taką, jakiej szukam, ale nie
znajduję, w medytacji. Kocham wodę ale się jej boję. Pływając w morzu nigdy nie
oddalam się zbytnio od brzegu. Potężne fale oceanu zawsze mnie fascynowały i
zarazem przerażały. Nigdy nie odważyłabym się na surfing, gdyby nie ten
dokument i to jedno zdanie. Teraz wiem, że kiedyś spróbuję. Wychodząc z kina
minęłam mężczyznę, który mówił do kogoś Tengo muchas ganas de surfear ahora (tłum.Chciałbym
teraz posurfować). Como todos aquí – pomyślałam – como todos aquí (tłum. Jak wszyscy na sali)
El Sueño
Kraj: Polska
Rok produkcji: 2012
Reżyseria/zdjęcia: Kuba Łubniewski i Mikołaj Molenda
Producent: Front Brand Integrated
Postprodukcja: Stage2
Występują: Maria Elena Covarrubias, Hydro Joel Sanchez,
Kraj: Polska
Rok produkcji: 2012
Reżyseria/zdjęcia: Kuba Łubniewski i Mikołaj Molenda
Producent: Front Brand Integrated
Postprodukcja: Stage2
Występują: Maria Elena Covarrubias, Hydro Joel Sanchez,
Melquiades Gil, Karolina Winkowska, Janek Korycki,
Jurek Kijkowski, Marcin Jabłoński.
Czas trwania: 40 min.
Czas trwania: 40 min.
Link do zwiastuna http://vimeo.com/44044304
Film nie jest często pokazywany w kinach, warto na niego polować. Muzyka, faktycznie, rewelacyjna a zdjęcia zapierają dech w piersiach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz