Upalny weekend w mieście.
Zaglądam do lokalu w centrum, marzę o zimnym napoju. Krople wody na
gryfie wyglądają obiecująco, więc zamawiam lane piwo. Małego nie podają! Trzeba
zamówić pół litra, które zdąży nabrać temperaturę otoczenia zanim wypiję je do
połowy. Małego butelkowego też nie ma. Zamówienie kawy i oddzielnej szklanki z
lodem (to podczas innej wyprawy na miasto) budzi popłoch wśród obsługi. I tak
mi się zatęskniło do Hiszpanii...
Do kraju, w którym „zimne” podaje się „lodowate”. W którym
piwo i wino można dostać w malutkich porcjach, bo czasem warto zwrócić większą
uwagę na komfort niż cenę.
http://curiosidades.batanga.com/5481/5-cosas-que-no-sabias-sobre-el-hielo |
Kiedy kilka lat temu wróciłam do Warszawy, nie porównywałam.
Nadal staram się tego nie robić, ale są rzeczy, zwyczaje, zachowania,
wynalazki, które chętnie przeniosłabym z Hiszpanii do Polski. Nie tylko ja.
Niebawem na blogu rozmowy z osobami często bywającymi w Hiszpanii, Hiszpanami
mieszkającymi lub spędzającymi dużo czasu w PL na ten właśnie temat: co by tu
przenieść na polski grunt? Co zaszczepić? Przyjmie się? A Wy, macie jakieś pomysły?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz